Zobaczcie jak oni na siebie patrzą…. 😉
Jedna z najchętniej czytanych książek tego lata, choć mamy dopiero połowę lipca. Szeroko dyskutowana, każdy ją widział, wiele ma ją na liście “do przeczytania”, pozycja obowiązkowa dla fanów Hey i nowych fanów Kasi Nosowskiej, którzy odkryli ją na instagramie.
Przyznaję się z ręką na sercu, że nie jestem w żadnej z tych grup, a na insta widziałam tylko kilka filmików, głównie dlatego, że nie lubię oglądać youtuberów, instagramerów itp. Mimo to wszyscy chwalili jej twórczość zgodnym chórem. Więc kiedy wyszła książka (a książki czytać to dla odmiany uwielbiam dozgonnie) to wiedziałam od razu, że muszę przeczytać. Must Have Summer 2018.
Tak więc przeczytałam i…. rozczarowałam się. Felietony są krótkie i wyglądają jak pisane przez mojego męża – swego czasu ciągle zarzucałam mu, że jego autorskie treści posiadają ciekawy wstęp, jakieś tam rozwinięcie i pół zakończenia albo wcale. A do tego rozwinięcie nie zawsze pokrywa się tematycznie z początkiem. Czyli niby fajnie, ale trzeba by to pociąć i dopisać brakujące partie. I takie samo wrażenie mam tutaj. Większość opisana jest na dwóch stronach i ja już w połowie drugiej strony dostaję dreszczy i kołatania serca, bo wiem, że zostało raptem kilka zdań i że to nie może się skończyć dobrze, bo jest jakby w połowie, a tu już tylko ostatnie zdanie puenty.
Przez pierwsze strony myślałam, że to tylko mój problem, bo nie potrafię się wczuć w czytanie takiej formy. Bo ja preferuję zdecydowanie powieści długie, wciągające, im grubsze tym bardziej się cieszę, że spędzę więcej czasu z bohaterami, a takie zbiory czytam raczej rzadko. Ale to chyba nie jest tylko moja wina…..
Mam duży szacunek do autorki za poruszane tematy, za sposób podejścia do nich, za wyrażone zdanie i uważam, że praktycznie każdy cytat rozpoczynający felieton zawierający magiczny zwrot ‘a ja żem jej powiedziała’ zasługuje na nagrodę, wydrukowanie i powieszenie nad biurkiem lub łóżkiem albo uczynienie go życiowym motto. Tylko dlaczego bez należytego rozwinięcia? Bo wiecie, ja nie piszę jakoś świetnie i też na Pulitzera nie zasłużyłam, ale uważam, że jak coś idzie do druku (i to dobrego druku, bo strona graficzna wymiata) to powinno mieć w sobie troszkę więcej i nie nasuwać mi na myśl wrażenia, że na dopracowanie tekstu zabrakło czasu albo miejsca na stronie w książce.
Cieszę się, że przeczytałam, choć książka nie wzruszyła mnie ani nie rozbawiła, ale sprawiła, że nad wieloma rzeczami zastanowiłam się we własnym zakresie i sama dopowiedziałam kilka zdań, których mi zabrakło. Może to o to chodziło?
Po pierwsze nie wszyscy chwalili (byłaś u mnie na fp to wiesz), choć ja raczkująca blogerka, może moje słowo mało ważne? Ucieszyłam się czytając Twoją recenzję, bo potwierdziła moją. Kocham twórczość Hey, poetyckie teksty itp. A tu było tak prosto, tak krótko, tak o niczym.. Czasem z jednym celnym zdaniem (np. żeby kobiety nie myślały, że mężczyźni poznani w klubie mają za paskiem witki do wicia wspólnego gniazda – dla 100% w punkt). Jednak zabrakło mi mądrego przesłania, złotej myśli, przekazu. Zabrakło mi pazura. Ta nie jest książka, której treść będzie jeszcze ze mną przez kilka lat, dni, miesięcy… Za… Czytaj więcej »
To zdanie mamy takie samo 🙂 A z tym chwaleniem przez wszystkich to chodziło mi głównie o jej instagrama, a nie o samą książkę, bo akurat o książce czytałam niewiele recenzji, ale z pewnością ma mocną reklamę.
Jakoś nie mogę się przekonać do tej książki
A ja znowu się nastawiłam, że będzie super….
O boże, Nosowska niedługo wyskoczy mi z lodówki xD
Mam audiobooka i sobie po trochu przesłuchuję. Wydaje mi się, że ta książka lepiej sprawdza się jako niezobowiązujące słuchowisko, niż tekst pisany 🙂
To może być jakiś sposób 🙂
o czasem lubie nosowska. lekko i przyjemnie
A ja dopiero o niej pierwszy raz słyszę i widzę :d
Przyznam, że podchodzę do tej książki z dystansem. Chciałabym jednak sama przeczytać, aby wydać opinię:)
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Tak jest zawsze najlepiej 🙂
A może tym razem chodziło o szybkie zarobienie kasy stąd niedociągnięcia. Wszak dobra książka wymaga trochę czasu, a tu poszło ekspresem, mam wrażenie. I lubię Kaśkę i jej teksty, tak samo te filmiki jednak nie wiem czy nie zrobiła tego trochę tego na siłę. Oczywiście skoro taka jest Twoja recenzja bo ja nie czytałam i jakoś mnie nie ciągnie. Pozdrawiam
Niestety takie też miałam wrażenie, że to trochę dla kasy, ale już nie chciałam o tym pisać, bo może się mylę.
Widziałam tą książkę, ale jakoś nie rusza mnie ta artystka.
Jej filmiki na FB mnie bawią, choć w sumie przecież ukazuje prawdę. Książki nie widziałam, ale jak będę w PL to się nią zainteresuję
Muszę ja przeczytać bo dużo słyszałam sprzecznych opinii
Najlepiej przekonać się na własnej skórze 🙂
Moja siostra kupiła i ma mi pożyczyć, ale jakoś tak nie mam CIŚNIENIA 😉 Może dlatego, że czytałam parę recenzji zbliżonych do Twojej.
Pewnie się w końcu zbiorę w jakiś upalny dzień i przeczytam, wtedy dam znać, ale Twoja opinia też jest dla mnie już jakimś tam wyznacznikiem.
P.S. A czy mężowi nie jest PRZYKRO, że tak mówisz?? 😀
Mąż doskonale zdaje sobie z tego sprawę, a poza tym jak mi coś daje do recenzji to recenzja będzie szczera – my zwykle bywamy wobec siebie szczerzy do bólu 😉
Bardzo jestem ciekawa jaka będzie Twoja opinia o tej książce 🙂
Kompletnie mnie do niej nie ciągnie… mam awersje do książek pisanych przez celebrytów 😀
Coś w tym jest, ale jakoś w tym przypadku nie myślałam o niej tych kategoriach… przecież Nosowska jest taka trochę nie-celebrycka 😉
Uwielbiam kobietę całą sobą! Mega pozytywna osoba!
Masz rację, Instagram jest pełen zdjęć tej książki, ale dzięki Twojej recenzji, raczej jej nie przeczytam.
„Felietony są krótkie i wyglądają jak pisane przez mojego męża” – ale to może znaczy, że nie targali do tego dzieua żadnego ghost-writera? Hey słuchałam wieki temu, a książki celebryckie to dla mnie jakaś pomyłka. Ale zagorzali fani i tak kupią, w końcu nikt nie karze im czytać.
Może faktycznie to zasługa braku ghost-writera, ale też chyba braku dobrego wydawcy czy edytora, który by powiedział „Kaśka, to jest jakieś niepełne, dopisz co Ci jeszcze na sumieniu leży w tym temacie…”
Chodzi za mną ta książka, bo rzeczywiście sporo się o niej mówi teraz. Czyli generalnie warto, czy nie? Bo jak pióro nie takie fajne, to się trochę waham 🙂
Generalnie ciężko powiedzieć. Ale czytanie jej nie zajmuje dużo czasu, więc jak będziesz miała okazję to czytaj 🙂
Sporą popularnością cieszy się ta książka 🙂
A Ja nie jestem jakaś jej wielką fanką.Ogólnie nie lubię książek pisanych przez osoby ,jakby to ująć -które zajmują się czymś innym ,a nagle piszą książkę.Może i pisze teksty ,ale to nie to samo.
No i tu masz rację 🙂
To na pewno nie jest twórczość, która nas interesuje 🙂
Takie zdecydowanie to ja lubię 😉
Jeszcze jej sobie nie sprawiłam, ale nie ukrywam że mnie kusi
Dość często spotykam się z tą książką, jednak w żadnym stopniu mnie nie zainteresowała. Czytając Twoją opinię utwierdzam się w tym przekonaniu.
Widać treści piosenek czy krótkie komentarze na jakiś temat to zupełnie co innego i być może dlatego felietony nie bardzo się sprawdziły. Szkoda, bo autorkę bardzo lubię. Pozdrowienia!!! 🙂
Widziałam tę książkę już tyle razy na różnych Instagramach i blogach, ale po raz pierwszy czytam cokolwiek lekko krytycznego na jej temat 😀 I to wydaje się – konstruktywna krytyka. Cóż, muszę sama ją przeczytać, by wyrobić sobie zdanie – ciekawe czy mi przypadnie do gustu, czy wprost przeciwnie? 🙂
No niestety bez krytyki nie dało się napisać… ale we wcześniejszych komentarzach pod tym wpisem widzę, że nie jestem sama 😉
Nowa wersja Nosowekuej mi nie podchodzi. Muzyka dziwna, felietony nijakie…
Ooo szkoda, jestem ciekawa bo też mam na liście
Dobrze wyrobić sobie swoje zdanie
Pozycja polskiej autorki, która znów mi nie jest znana. Jakoś nie wiem dlaczego fascynuje się tylko zagranicznymi pisarzami. Pora to zmienić.
Dobrze czasem coś przeczytać z rodzimego podwórka 😉
Cóż… Ja po książce wiele się nie spodziewałem. Z Kaśki może być dobra pisarka, jeśli chodzi o teksty piosenek. Ale jak widać, teraz próbuje różnych nowych rzeczy i raczej traktuje to jako zabawę. Ja chyba bym kasy na to nie wydał. Jakby mi ktoś kupił w prezencie, to spoko. Zostanę przy muzyce Hey 🙂
Widać pisanie piosenek a pisanie książki to jednak coś innego 😉
Uwielbiam Kaśkę za Heya i cudowne teksty piosenek. Potwierdziłaś mi właśnie, że dobrze robię, pozostając przy tym uwielbieniu. Nie widziałam jej filmików i po książkę też raczej nie sięgnę.
Może czasem faktycznie lepiej nie psuć sobie wrażenia, ale czasem warto mieć okazję do własnego zdania.
A ja się przyznam, że nawet nie miałam okazji sięgnąć po tą lekturę. Widząc ilość osób zachwycających się nią jakoś mnie odrzuciło – i może kiedyś ją przeczytam. Jak nie będzie taka „modna”. ;D
To też dobra strategia 😉
To nie pierwszy raz kiedy czytam o tej książce, ale za to pierwszy gdy „to jednak nie moja bajka”, Sama nie jestem do końca przekonana. Jakoś nie czuje klimatu aby czytać to co zostało przedstawione.
Po pierwsze primo Nosowska nie jest żadną celebrytka, jest wokalistja I autorka tekstów i jednak coś niecos w życiu osiągnęła, poza tym nie napisała żadnej książki, jest to pi prostu zbiór jej błyskotliwych komentarzy z Instagrama, gdzie z sobie wlasciwym oczuciem humoru komentuje rzeczywistośc z umiejętna obserwacja ludzi i zdarzeń, których to wydanie zaproponowało jej wydawnictwo. Książka ma być co wprost mówi na wstępie autorka sposobem na poprawę nastroju, chwilę refleksji, lub mile spędzenia czasu w podróży np., tylko tyle i aż tyle. A żeby recenzowac czyjąś pracę trzeba mieć przynajmniej trochę szersze horyzonty zamiast wysilać się na pseudo dowcipny… Czytaj więcej »
Również życzę miłego malowania i troszkę szerszych horyzontów.
P.S. Ej Kaśka, ale to nie Ty pisałaś? 😉
Lubie Kasię, na pewno przeczytam 🙂
Zgodnie z obietnicą, wracam po przeczytaniu książki. Powiedzieć, że mam mieszane uczucia, to nic nie powiedzieć. Językowo znakomita, widać, że Kaśka ma fantastyczny talent literacki i może w przypadku innej formy wyszłoby lepiej (w sensie, wiadomo, że to książka powstała na zamówienia, na fali popularności jej Instagrama- stąd może jest nieco na silę momentami.) Dużo felietonów dało mi do myślenia, śmiałam się na głos momentami, były też fragmenty, które bardzo mnie pokrzepiły ( że zła passa nie trwa wiecznie, itp.- napisane w sposób mądry, wyważony, niewyświechtany.) Ale jednocześnie… w tej książce czuć jakąś niechęć do innych kobiet. Ja jestem na… Czytaj więcej »
Zwróciłaś uwagę na ciekawą rzecz, na którą ja nie wpadłam i założę się, że 90% innych czytelników też nie. Mi najbardziej przeszkadzała jednak strona techniczna, bo mimo, że wiem, że to książka na zamówienie to nie chcę tego odczuwać czytając ją.
Szczerze to nawet nie zauważyłam żadnego tekst „Jak suka nie da, to pies nie weźmie”, ale jakbym się nad tym zastanowiła to ja też jestem mega przeciwna takim tekstom, które z góry przesądzają co jest czyją winą i usprawiedliwiają kogoś.
Dziękuję, że napisałaś <3
Fajny blog!