Dzisiaj kilka słów o trzech produktach marki Catrice Cosmetics, które zakupiłam niedawno. Zaskoczyły mnie już na wstępie swoją niewygórowaną ceną, a potem jeszcze trochę zdziwiły mnie już w domu podczas używania. Czym? Już mówię (piszę).  

Pomadka do ust Catrice Velvet Matt Lip Cream 

„Jedwabiste matowe wykończenie. Długotrwała formuła. Pozostawia przyjemne uczucie na ustach” 

Moja osobista jest w odcieniu 010 Midnude Season i jest moim absolutnym hitem, ściągniętym z półki zupełnie przypadkiem. Dokładnie czegoś takiego szukałam – idealny kolor (którego prawie wcale nie widać), idealna konsystencja, idealny poziom matu na ustach.  

Pomadka bardzo łatwo się nakłada, od razu wygląda na równomiernie rozprowadzoną i nie pozostawia uczucia zasychania na ustach ani ściągania. Producent wspomina, że ma ona konsystencję musu i w zasadzie muszę się z nim zgodzić. Jak dla mnie ani to do końca pomadka, ani błyszczyk, ale coś pomiędzy co bardzo mi się spodobało. Dostępna jest w sześciu różnych kolorach, wszystkich utrzymanych w kolorystyce beżowo-nudziakowo-różowawej, więc jest spora szansa, że skuszę się na kolejny egzemplarz w innym odcieniu.  

Baza Catrice Light Correcting Serum 

„Baza w płynie. Delikatny złoty połysk. Odpowiednia dla każdego typu cery.” 

Wiele osób zachwyca się podkładem z Catrice, ale ja na przekór trochę wybrałam sobie bazę pod makijaż. Podkłady nie są moją mocną stroną i prawdę mówiąc nie lubię ich używać, skłaniając się ciągle jednak w stronę kremów BB.  

Baza od Catrice jest prawdopodobnie równie dobra jak podkład, ponieważ sprawdza się bez zarzutu i może nawet dzięki niej bardziej polubię się z podkładami. Teoretycznie posiada delikatny, złoty połysk, ale na mnie wygląda on raczej na chłodny i wcale nie taki delikatny, ponieważ skóra po jej nałożeniu naprawdę się błyszczy. Ale to tylko baza, po przykryciu jej podkładem wygląda to bardzo dobrze. Niestety trzeba uważać na trwałość podkładu, bo jeżeli będzie nam znikał z twarzy to możemy w pewnym momencie wydać się trochę zbyt błyszczące. Mimo to i mimo aplikatora-pipety zdążyłam ją już polubić.  

Paleta cieni do powiek Catrice Chocolate Nudes 

Cienie do powiek to nie jest moja mocna strona i raczej nie będzie. Na co dzień wystarcza mi kreska. Ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, a paletka była za 1 gr przy zakupie dwóch innych produktów z firmy Catrice.  

Mamy tutaj 6 odcieni: trzy matowe, jeden perłowy oraz dwa satynowe z drobinkami. Do tego aplikator dwustronny z pędzelkiem i gąbeczką. Użyłam do tej pory tylko najjaśniejszych cieni i jednego ciemnego do podkreślenia linii rzęs, zamiast eyelinera. Wygodnie mi się nakładały i wytrzymały około 4 godzin, więc z pewnością będę ich od czasu do czasu używać. 

Aż dziwne, że na trzy kupione produkty dwa okazują się bardzo dobrymi i mają szansę na stałe wejść do obsady mojej kosmetyczki. A Wy jakie macie doświadczenia z produktami Catrice?