Nowość marki WIBO – Unicorn Tears, pierwszy tego typu produkt w ich szafie, łączący w sobie dwie funkcje – serum do twarzy oraz bazy pod makijaż. Przyznaję, że niezbyt wierzyłam w niesamowite działanie serum, raczej skusiła mnie różowa szata graficzna, łzy jednorożca i złote napisy. I tak właśnie buteleczka wylądowała w moim koszyku.
Jeżeli chodzi o serum / primer Wibo Unicorn Tears to mamy tutaj w składzie ekstrakty z owoców acai, goi i żurawiny, które mają nam zapewnić odżywienie i nawilżenie skóry. Jako baza natomiast ma za zadania wygładzić skórę i sprawić, aby makijaż dłużej utrzymał się w nienaruszonym stanie. Całość zapakowana została w butelkę w kolorze różowym, niestety nieprzezroczystą, a serum aplikujemy za pomocą pipety, która niestety jak we wszystkich produktach Wibo jest chwiejna i zawsze zastanawiam się kiedy odpadnie. Przy aplikacji należy uważać, żeby nie wykroplić sobie zbyt dużo produktu na twarz, bo pierwsze jest on wydajny, ale po drugie jest też dość rzadki i szybko spływa po twarzy, więc istnieje ryzyko ubrudzenia się nim. Produkt ma różowy kolor i wyraźny zapach budyniu waniliowego – zawsze podejrzewałam, że łzy jednorożca mogą tak właśnie pachnieć. Dla niektórych może to być problem, dla mnie jest ok.
Wibo Unicorn Tears – czy udało się zrobić z niego 2w1?
Po nałożeniu na twarz serum przez jakiś czas dość mocno się lepi, ale spokojnie można na nie nakładać makijaż. Moim zdaniem sprawdza się jako baza, delikatnie rozświetla, wygładza skórę i dogaduje się praktycznie ze wszystkimi kosmetykami, a przy tym podkład dobrze się na nim rozprowadza. Natomiast jako serum wypada średnio, niezbyt nadaje się do nakładania w ramach pielęgnacji, zawartość składników też nie porywa do tego stopnia, abym traktowała go jako pełnoprawny kosmetyk pielęgnacyjny. Muszę jednak przyznać, że jako połączenie całkiem dobrej bazy, dającej jednak skórze nawilżenie, sprawdza się bardzo dobrze, a do tego ma przystępną cenę.
Na koniec wspomnę tylko, że chyba wszyscy domyślamy się do jakiego produktu miało nawiązywać serum – od podobieństwa buteleczki po nazwę przez sposób działania. Nie będę tego oceniać ani porównywać, chociaż osobiście wydaje mi się, że granice podobieństw zostały tutaj lekko przekroczone. A Wy jakie macie zdanie na temat takich bliźniaczych produktów?
Podziwiam, że komuś się chce z taką pasją pisać o kosmetykach. Pozdrawiam i zapraszam do siebie!
Dziękuję i również pozdrawiam 🙂
Ceną mnie zachęciłaś do poznania tego serum. Ciekawe skojarzenie masz co do zapachu.
No tak jakoś mi się skojarzył, a za budyniem nie przepadam…
Jeśli się nie mylę, to używam „oryginału”. 🙂 Sprawdza się świetnie i z chęcią wypróbuję pewnie tańszy jego odpowiednik. :)))
To świetnie, możesz sobie zrobić małe porównanie 🙂
Ciekawy wpis, lubię tą markę za cenę i jakość 🙂 zwykle nie gustuję w takich kosmetykach, ale na ten chce się skusić 🙂
nie znam tego produktu, ale masz rację, że już samo opakowanie kusi
Dokładnie, kupiłabym go nawet jakby miał sobie po prostu stać 😉
Nie znam tej marki ale zapowiada się ciekawie
Bardzo popularna drogeryjna marka z wieloma ciekawymi produktami 🙂
Ostatnio się zastanawiałam, czy nie kupić…
Zawsze warto przetestować na własnej skórze 🙂
Fakt, opakowanie zachęca 😉
Urocze jest 🙂
Chętnie bym spróbowała, dawno nie stosowałam żadnego serum – ach ten brak czasu…
To jest od razu bazą, więc w zasadzie oszczędzasz czas 🙂
Recenzja zachęca do wypróbowania
Cieszę się 🙂
Jestem fanką jednorożców, więc produkt ten zdobył moją uwagę 😉 Chyba wypróbuję, skoro polecasz, zwłaszcza, że przydałby mi się primer w dobrej cenie.A co do kopiowania- żyjemy w czasach, kiedy sieciówki ordynarnie kopiują ubrania projektantów z wybiegów, więc mnie już nic nie dziwi, ani nie szokuje. I chyba też jest dość niska szkodliwość społeczna takiego procederu- wiadomo, że wielbicielka marek bardziej selektywnych nie pójdzie do Rossmana po tańsze serum, a z kolei nastolatka czy biedniejsza dziewczyna zawsze może dzięki niemu sobie aspirować czy mieć namiastkę luksusu. W sensie, dla każdego coś miłego 😉 Rozumiem Twoje mieszane uczucia, ale świat jest,… Czytaj więcej »
Jednorożce zawsze na propsie! 🙂
Ja ogólnie nie jestem jakoś restrykcyjna w kwestii podróbek, ale czasem jak coś jest skopiowane bardzo 1:1 to próbuję się postawić na miejscu producenta oryginału i wiem, że sama bym się na to wkurzyła.
p.s. to ja dziękuję <3
Zdecydowanie nie jest to produkt dla mnie – mam cerę tłusta i szukam głównie produktów matowych. Dodatkowo zniechęca mnie zapach 😂 Ale kupiłabym produkt z czystej ciekawości 🙂
Zapach może być czasami trudny 😀 A co do serum to u mnie się sprawdziło na mieszanej, w końcu to tylko serum, mat przychodzi potem i wszystko jest ok 😉
nie znam tego produktu, ale samo opakowanie kusi żeby kupić prezent ukochanej
Bardzo ciekawa recenzja
Dziękuję 🙂
Tak jak wspomniałam wcześniej, jestem tym produktem zainteresowana.
Wypróbuj koniecznie, ciekawa jestem Twojego zdania 🙂
Produkt wydaje się być w sam raz, jeżeli chodzi o moja świecąca się cerę. Ogromny plus za nazwe, a design buteleczki przyciąga wzrok!
Butelka jest naprawdę urocza, dlatego ciągle stoi u mnie na wierzchu 😀
Nie znam produktu ale chyba wyprobuje👍
Oo ekstrakty z owoców acai, goi i żurawiny to samo dobro 🙂
Trzeba przyznać, że upchnięto tam trochę superfoods 🙂
Jeszcze nie używałam kosmetyków wibo więc jestem bardzo ciekawa ich ekektu.;-)
Produktu zupełnie nie znam, ale chętnie bym wypróbowała
Zawsze warto sprawdzić nowe rzeczy 🙂
Ta lepkość trochę mnie przeraża bo chyba czułabym się nieświeżo ale trzeba przyznać, że nazwa ciekawa.
Ale to tylko tak chwilowo, jak nałożysz podkład to już nic takiego nie czuć 🙂
Ciekawe serum, jednak ta lepkość… trochę mnie odpycha.
Tak jak pisałam wcześniej, lepkość szybko znika i nic nie czuć 🙂
Podoba mi sie taka naturalna kompozycja
Dużo o nim ostatnio, ale mnie jakoś to serum nie kusi, mimo całkiem ładnego efektu wizualnego 🙂
Chyba zaryzykuję i kupię. Po pierwsze ślicznie wygląda, po drugie…działa! To już wystarczy aby iść do sklepu;D
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Wygląda ładnie, nie ukrywam, że opakowanie kusi.;-)
Oj kusi, czyli brawa dla projektanta 😉
Muszę przyznać, że nie korzystałam nigdy z produktów tej marki.
A mi się zawsze wydawało, że to taka popularna marka 🙂
🤣🤣🤣 rozkminialas zapach łez jednorożca?!?
Ma się te głębokie przemyślenia 😁
zapach mnie przekonuje!
To serum na nieziemską nazwę :)) moze czyni tez cuda> )
Z taką nazwą nie mogłam go nie sprawdzić 😉
Super sprawa! Warto o siebie zadbać – jesteśmy tego warte! 🙂
Cała prawda!
Szczerze mówiąc niekoniecznie lubię, gdy marka kopiuje coś innego myśląc że zrobi tanią i super hiper kopię, bo w 99% nigdy tak nie jest i kopia się nie umywa do oryginału 😉
Jakbym trafiła na produkt pod nazwą Unicorn Tears, to też bym musiała go kupić! 😀 I teraz już wiem, dzięki Tobie, jak pachną łzy jednorożca 🙂
Nigdy nie stosowałam kosmetyków tej marki, a nawet nie wiem dlaczego, choć markę znam. Serum wygląda ciekawie, lecz nie lubię uczucia lepienia się na skórze.