Perfumy te nabyłam przypadkiem. Miałam do wykorzystania bon urodzinowy z Orsay, był to jego ostatni dzień ważności, a mi udało się dopiero dotrzeć do salonu Orsay. Nie znalazłam w sklepie niczego, co by mi się podobało, ale żal mi było zmarnować kupon. W końcu to prezent, jeszcze by pomyśleli, że nie chciałam go przyjąć. Przechodząc obok kasy, pomyślałam więc, że perfumy będą idealne, przynajmniej nie muszę się martwić czy będzie mój rozmiar.
Z kilku dostępnych akurat wersji wybrałam właśnie L’OR DE SAY No. 3. Najpierw skusiła mnie buteleczka, z mlecznego szkła, z ładną, złoto-przezroczystą zatyczką. Potem dopiero sprawdziłam zapach i tylko utwierdziłam się w swoim wyborze.
Opis zapachu ze strony Orsay:
Nuta głowy: morela, porzeczka, mandarynka
Nuta serca: piwonia, fressia, róża
Nuta bazy: fiołek, piżmo
Róża, fiołek, owoce, czyli wszystko to co lubię. Wszystkie zapachy z tej linii są owocowo-kwiatowe i bardzo energetyczne, zgodnie z zamierzeniem producenta, mają przywodzić nam na myśl wiosnę w Paryżu. Gdybym po samym opisie miała wskazać, który z nich jeszcze mi się spodoba to byłby to No. 1, z uwagi na nutę wanilii i kwiat jaśminu. Jednak dla niektórych może on okazać się już za słodki.
Zapachu L’OR DE SAY No. 3 spokojnie można używać na co dzień, ponieważ jest on bardzo lekki. Jedyne moje zastrzeżenie, to dość mocno wyczuwalna woń alkoholu, czuć ją jeszcze sporą chwilę po spryskaniu się. Za to sam zapach niestety nie utrzymuje się zbyt długo, zaledwie parę godzin i nie czuć go potem na ubraniach. Niestety nie mam porównania czy słaba trwałość to wada wszystkich zapachów z Orsay.
W sklepach Orsay (oraz oczywiście na ich stronie internetowej) zapach można nabyć za 59.90 zł za 50 ml. Ja dzięki kuponowi miałam okazję zapoznać się z nim bliżej za niższą cenę, ale wiem już, że zakupu nie powtórzę. W końcu na świecie jest jeszcze wiele pięknych zapachów wartych mojej uwagi.