Większość z Was na pewno widziała na moim fanpage’u, że zakwalifikowałam się do testowania produktów L’oreal wraz z innymi dziewczynami z wizaż.pl. Przyszedł więc czas na recenzję – dzisiaj przedstawiam wam dwa produkty, których głównie dotyczyła akcja: 

  • L’Oréal Paris, Infallible Concealer Pomade, korektor kremowy, nr 01 Light 
  • L’Oreal Paris, Brow Artist, Micro Tattoo, marker do brwi, nr 107 Cool Brunette 

Do przesyłki dołączony został też rozświetlacz w sztyfcie, ale nim zajmiemy się przy następnej okazji.  

KOREKTOR 

Na samym początku miałam do niego dwa zastrzeżenia – forma i kolor. Forma, ponieważ zawsze powtarzam, że nie przepadam za produktami nabieranymi palcem, bo to średnio higieniczne (chociaż to nie wazelina, którą stosuje się w różnych miejscach, a korektor, gdzie wiadomo, że podczas robienia makijażu mamy czyste ręce). Kolor – pomimo otrzymania wersji 01 Light wydawał mi się on o wiele za ciemny jak dla mnie i od razu stwierdziłam, że to pewnie skończy się ciemnymi plamami na twarzy. Otóż nie, okazało się, że po rozprowadzeniu na skórze korektor świetnie stapia się ze skórą i wcale nie jest za ciemny. Co prawda zimą może być już z tym gorzej, ale latem sprawdza się idealnie.  

Korektor kryje bardzo dobrze, doskonale radzi sobie z cieniami pod oczami, zaczerwienieniem. Ma matowe wykończenie, ale niestety podkreśla rozszerzone pory i wystarczy nałożyć go odrobinę za dużo i od razu zdarza mu się rolować w zmarszczkach przy oczach. Nakładanie i rozprowadzanie jest tutaj możliwe jedynie palcami, żadna gąbeczka ani pędzel nie dają sobie rady. Produkt zapakowany w ładny, elegancki szklany słoiczek. 

MARKER DO BRWI 

Na pierwszy rzut oka nie spodobała mi się szata graficzna tego produktu. Gotyckie napisy jak sądzę miały korespondować ze stylem old school tattoo i nawiązywać do nazwy markera, ale mi ciągle wydaje się jakbym trzymała w ręce produkt dla nastolatek z 2000 roku. Na szczęście nie ma to przecież żadnego wpływu na całą resztę doznań i na jakość produktu. Do wyboru mamy tutaj 3 kolory: 101 Blond, 105 Brunette, 107 Cool Brunette.  

Świetny pomysł ze szczoteczką, ząbkowaną końcówką czy jak nazywa to producent – mikro-trójzębem. W każdym razie na brwiach daje naturalny efekt i po prostu nie ma możliwości, aby nawet najbardziej niedoświadczona osoba namalowała sobie tym grubą krechę zamiast brwi. Inspirowano się tutaj oczywiście microbladdingiem i wyszło to naprawdę dobrze. Nie ma możliwości, żeby produktu nałożyć za dużo, jest bardzo precyzyjny, nie rozmazuje się i wręcz dorysowuje pojedyncze włoski. Do tego jest bardzo trwały i sprawdza się w każdej pogodzie.  

Podsumowując, oba produkty sprawdziły się bardzo dobrze. Gdybym musiała wybrać jeden, który skradł moje serce to z pewnością byłby to marker do brwi, ponieważ używając go nie muszę już nakładać na nie niczego innego. Przy korektorze wymieniłam mu kilka minusów, ale tak naprawdę w ogólnym odczuciu również go polubiłam. Oba produkty zasłużyły na wysokie oceny i są godne polecenia.