A więc (zawsze chciałam zacząć od tego nie tylko zdanie, ale cały wpis, jak napiszę kiedyś książkę to też będzie się zaczynała od ‘a więc’ – bo kto mi zabroni?)…

A więc wpadłam pewnego dnia do pewnej drogerii sieciowej i w ferworze poszukiwań innych rzeczy zgarnęłam do koszyka kilka maseczek. To, że wszystkie są z kategorii peel-off nikogo nie dziwi, przerabialiśmy ten temat już wielokrotnie. Mnie jednak, już po powrocie zadziwiło, że wszystkie są marki Bielenda, a świadczy to o dwóch rzeczach: że firma ta ma szeroki wybór produktów peel-off, a jej serie produktów odpowiadają potrzebom mojej skóry. 

Bielenda Professional Formula Głęboko nawilżająca maseczka peel-off 

“Maseczka głęboko nawilża, rewitalizuje i wzmacnia skórę, poprawia jej kondycję oraz koloryt, opóźnia powstawanie zmarszczek. Usuwa widoczne na twarzy ślady zmęczenia i stresu, przywracając skórze witalność i blask. ULTRA AQUA COMPLEX, HYDROMANIL oraz technologia PEEL-OFF pozwalają na osiągnięcie spektakularnego rezultatu, już po jednym zastosowaniu.” 

Bielenda Professional Formula Głęboko oczyszczająca maseczka peel-off 

“Maseczka wchłania nadmiar sebum i usuwa martwe komórki naskórka; w rezultacie odnawia, odżywia i wygładza skórę, poprawia jej kondycję i nawilżenie. Funkcja SEBU CONTROL, EKSTRAKT Z ANANASA oraz technologia PEEL-OFF pozwalają na osiągnięcie spektakularnego rezultatu, już po jednym zastosowaniu.” 

Obie maseczki z czystym sumieniem można uznać za godne polecenia (a w zasadzie tyczy się to wszystkich maseczek z tego wpisu, ale o tym dowiecie się w trakcie czytania).  

Przede wszystkim każda z nich działa zgodnie z wytycznymi producenta, a przynajmniej w tym zakresie, w jakim jestem w stanie to sprawdzić. Nie mogę po jednym użyciu (a właściwie dwóch, bo każda z maseczek jest w podwójnej saszetce) stwierdzić czy opóźnione zostały procesy starzenia, ale mogę potwierdzić, że skóra wygląda na gładką, nawilżoną i promienną, a na tym nam zależy.  

Bielenda Maseczka peel-off Zielona herbata 

“Maseczka typu PEEL-OFF przeznaczona do pielęgnacji cery mieszanej , ze skłonnością do błyszczenia, niedoskonałości i przebarwień. Zawiera niezwykle efektywne połączenie skutecznych składników pielęgnujących: antybakteryjnego olejku herbacianego, odmładzającej witaminy E oraz regenerującej witaminy B3.” 

Bielenda Maseczka peel-off Hydra Care Kokos & Aloes 

“Wiodącym składnikiem maseczki jest WODA KOKOSOWA, pełniąca funkcję naturalnego izotoniku, dostarczającego skórze suchej i odwodnionej wielu cennych minerałów i witamin, takich jak: potas, magnez, wapń, żelazo, mangan, cynk i witaminy z grupy B. SOK Z LIŚCI ALOESU z kolei łagodzi, nawilża, wzmacnia i wygładza naskórek, a KWAS HIALURONOWY wiąże wodę w naskórku i odpowiada za właściwy poziom nawilżenia. Działanie mgiełki wspomaga TREHALOZA – naturalny „strażnik”, ograniczający migrację wody z naskórka.” 

Gdybym miała wybrać spośród tych dwóch maseczek to… bym nie wybrała. Aloes i Kokos ma obłędny zapach (co bardzo rzadko się zdarza w maseczkach tego typu), a Zielona herbata świetnie sprawdza się na cerze mieszanej. Wiem, że seria Kokos & Aloes cieszy się bardzo dobrymi opiniami, niestety nie dane mi było wypróbować żadnego innego z tych produktów.  

Obie maseczki zawierają wyjątkową mieszankę dobroczynnych składników i witamin, zwłaszcza zaciekawiła mnie obecność olejku herbacianego w maseczce Zielona Herbata i chyba będę musiała bliżej się z nim zapoznać – to z pewnością będzie kolejny olejek jaki dla siebie zamówię – może pod choinkę? 

Bielenda Carbo Detox Oczyszczające maski węglowe biała i czarna 

“Maska biała DLA NIEJ zawiera BIAŁY WĘGIEL ™ tj. autorskie, laboratoryjne połączenie węgla farmaceutycznego, sproszkowanego diamentu i białej glinki. Maska czarna DLA NIEGO zawiera naturalny AKTYWNY WĘGIEL o silnym działaniu detoksykującym, który działa jak magnes: przyciąga i wchłania toksyny, martwy naskórek, nadmiar sebum oraz inne zanieczyszczenia z powierzchni oraz głębszych warstw skóry. Skutecznie oczyszcza zapchane pory, wyrównuje koloryt skóry, zapobiega powstawaniu wyprysków.” 

Chyba nie zdziwi nikogo fakt, że obie maseczki wypróbowałam na sobie. Ich działanie wydało mi się dosyć podobne, ale w damskiej wersji przynajmniej nie wystraszycie śmiertelnie kuriera. Na minus dla maseczki czarnej (po której spodziewałam się dużo mocniejszego rezultatu) jest to, że nie wyciąga wszystkich zanieczyszczeń, a już z pewnością nie z “głębszych warstw skóry”, co jednak nie zmienia faktu, że jest to porządna maseczka oczyszczająca.  

W ramach podsumowania zachęcam Was po prostu do wypróbowania tych lub innych maseczek Bielenda na własnej skórze, w zależności od Waszych potrzeb.