Kolejna polska książka w moim kąciku czytelniczym. Po przedziwnym “Prostym układzie” i niedorzecznej trylogii Blanki Lipińskiej pora na kolejną pozycję z zabarwieniem romansowym. Jak wyszło tym razem? 

Całkiem dobrze wyszło. Zaskakująco. Może nie będzie to z mojej strony jakaś pogłębiona recenzja, rys psychologiczny głównej bohaterki ani nic takiego (tak, czytampierwszy.pl – to jest mały prztyczek do was), ale uważam, że takie rzeczy każdy rozkmini sobie sam podczas czytania, a ja matury z tego nie zdaję. Za to chętnie napiszę Wam o moich odczuciach i ogólnym zdaniu na temat książki „50 twarzy Tindera”.  

Autorka zawarła w swojej książce wszystko co kiedykolwiek pomyślałam o Tinderze. Opisała jak działa, kogo możemy na nim spotkać, jak łatwo można się od niego uzależnić i zniszczyć życie sobie i innym, ale też znaleźć to czego akurat potrzebujemy, w jaki sposób Tinder pozwala nam prowadzić równoległe życia, a nawet mieć kilka osobowości. Opisała jak wyglądają randki udane i nieudane, a przede wszystkim jak wygląda życie po nim. Można by powiedzieć, że to kompendium wiedzy o tej aplikacji połączone z doświadczeniami i historiami z życia wziętymi.

"50 TWARZY TINDERA" Joanna Jędrusik

Tinder – wszechświat równoległy

Joanna Jędrusik proponuje nam idealną, nienachalną ilość potocznego języka i trochę wyższych kulturowych rozważań. Nawet przytaczane statystyki dotyczące Tindera czyta się z zainteresowaniem i przyjemnością. W końcu trafiła mi się dobra polska książka. Powoli zaczynałam już wątpić w naszą rodzimą literaturę i nie przypuszczałam, że “50 twarzy Tindera” może zmienić moje zdanie. Sami przyznajcie, że kolejna książka z wątkami erotycznymi, o randkowaniu w necie i z różową okładką nie daje zbyt dużych nadziei. Ale jednak tym razem się udało.  

“Ulka mówi mi o tinderze. Niedorzeczny pomysł, jacyś kolesie, zdjęcia, przesuwanie, nowa moda, zupełnie nie rozumiem o co jej chodzi i jak to umawiać się na randki.  Tydzień później palec napierdala mnie od przewijania w lewo i w prawo. Kciuki bolą od pisania. Staję na rzęsach, żeby nie stracić wątku. Prowadźcie sobie 20 rozmów jednocześnie, zrozumiecie o czym mówię.  

[…] 

Coraz bardziej wierzę w to, że mój eks nie jest kolejnym wcieleniem Hitlera. Coraz bardziej lubię rozmawiać i widywać się z facetami z tindera. Wszyscy są cholernie mili, chwalą moje cycki, tyłek, chcą się znowu spotkać i napierdalają komplementami jak premier Morawiecki kłamstwami o polskiej gospodarce.” 

"50 TWARZY TINDERA" Joanna Jędrusik
Joanna Jędrusik "50 TWARZY TINDERA"

“Czuję, że trzeźwieję. Spacer na świeżym powietrzu robi swoje. A w głowie krystalizuje mi się plan. Wcale nie jestem z niego dumna i myślę, że chyba jest strasznie głupi. Czy kiedykolwiek mercy fuck był dobrym pomysłem?! Okropnie się czuję po tym, jak zdarzy mi się pójść z kimś do łóżka z litości. To tak, jakbym miała nad nim władzę, a nikt nie powinien się tak czuć, nie na randkach, nie w łóżku. To jak dawanie jałmużny. Robienie laski w ramach łaski. Czuję do siebie lekkie obrzydzenie, bo zaczynam o tym myśleć całkiem poważnie. Bo dziewczyny go nie chcą, bo on o tym wie, bo umarła mu matka. Serio, idziemy i milczymy, a ja myślę o tym, żeby ruchać faceta, bo umarła mu matka. Mijamy Grób Nieznanego Żołnierza. Trwa krępująca cisza. Zajebiście krępująca cisza, bo zwykła krępująca cisza trwa od trzydziestu sekund do minuty, a my milczymy już dobre pięć minut.” 

Być może tematyka książki i opisywane zdarzenia nie zawsze na to wskazują swoim charakterem, ale gdzieś spod spodu przebija nieustająco ciepła osobowość autorki. Wydaje się kobietą, z którą bez problemu można by przegadać całą noc. Nawet gdyby mówiła nam, że (do)puszcza się strasz(nie)nych rzeczy i bawi się czyimiś uczuciami to i tak nie sposób nie poczuć do niej sympatii. Dlatego absolutnie nie dziwi mnie, że tinderowe podboje szły jej tak dobrze, co może prowadzić do złudnego poczucia, że każdemu będzie się tak udawało – niestety nie. Inną kwestią jest fakt, że mocno zgadzam się z jej “lewackimi” poglądami, o które ostatnio tak ciężko w zaślepionym nienawiścią świecie, więc automatycznie uważam ją za równą babkę.  

Happy end dla wtajemniczonych

Wydaje mi się, że tylko ludzie, którzy korzystali z Tindera będą mogli szczerze odpowiedzieć na pytanie czy zakończenie tej książki to jest happy end. Moim osobistym zdaniem, pół na pół. Ale moje doświadczenia z Tinderem kończą się na zainstalowaniu apki i sprawdzeniu dla fanu czy znajdę tam znajomych z mojego miasta.  

Joanna Jędrusik "50 TWARZY TINDERA"

Ktoś może powiedzieć, że „50 twarzy Tindera” to nie jest literatura najwyższych lotów i będzie miał rację. Ale czyta się szybko, przyjemnie i bezboleśnie. A do tego można się kilka razy naprawdę szczerze uśmiechnąć. Ja tam niczego więcej od książki nie potrzebuję.