Dzisiaj mam dla Was książkę z kategorii literatura faktu, wspomnienia, pamiętnik, zapiski. Czyta się ją jednak zupełnie jak poezję. Dlaczego tak? Już tłumaczę.  

Po pierwsze dlatego, że książka „Pamiętnik księgarza” nie ma fabuły. Po drugie dlatego, że nie wszystkim będzie się podobać. Czyli dokładnie tak jak poezja. Przez całą książkę zastanawiałam się czy Shaun Bythell istnieje naprawdę i czy jest to prawdziwy pamiętnik. Nie lubię sprawdzać informacji o książce przed jej przeczytaniem, porównywać opinii lub ilości gwiazdek, wolę podejść do niej na świeżo, jakbym wypożyczała w bibliotece zupełnie nieznaną mi powieść i cieszyła się z pierwszych wrażeń. Okazuje się jednak, że faktycznie taka osoba istnieje, faktycznie prowadzi antykwariat i zgadza się on dokładnie z każdym opisem w książce.  

Na instagramowym profilu widzieliście małą zapowiedź z informacją, że pierwsze 118 stron wypadło nudno. Cała książka ma stron prawie 400 i tak naprawdę nic się nie zmienia jeżeli chodzi o fabułę czy narrację. Myślę, że to raczej czytelnik przyzwyczaja się do sposobu prowadzenia zapisków i na czas czytania zwalnia trochę swoje tempo.  

“Kolejny rok studiów medycznych sprawił, że Katie jest jeszcze bardziej zgryźliwa. Kiedy przyjechała i zastała mnie w sklepie boso, stwierdziła, że przez to miejsce przypomina bardziej schronisko dla bezdomnych niż antykwariat.” 

PAMIĘTNIK KSIĘGARZA, CZYLI CZY WARTO PROWADZIĆ SWÓJ ANTYKWARIAT?

Antykwariat w Wigtown 

„Pamiętnik księgarza” opiera się na przemyśleniach związanych z blaskami i cieniami prowadzenia antykwariatu w małym szkockim miasteczku. Shaun kupuje używane książki, wycenia je i sprzedaje dalej. Ma niewątpliwą przyjemność mieszkać w miejscu, które mimo, że jest małą społecznością stało się „miastem książek”, dzięki czemu jest tam jeszcze jakieś życie. Autor daje nam odczuć, że książki i odbywający się co roku Festiwal Książki wraz z towarzyszącymi mu wydarzeniami pobocznymi to jedyne co nadaje temu miasteczku sens, co pokrywa się z faktem, że miejscowość liczy 900 mieszkańców, ma jeden sklep spożywczy i pocztę, a do tego aż dwanaście lokali z książkami.  

Zapiski prowadzone są przez rok, od lutego do lutego, chociaż daty nie mają tu specjalnego znaczenia. Dodatkowym smaczkiem jest rozpoczynanie każdego miesiąca od cytatu z książki “Bookshop Memories” Georga Orwella, który również miał okazję prowadzić antykwariat i miał na ten temat zaskakująco podobne przemyślenia co autor omawianej książki.  

PAMIĘTNIK KSIĘGARZA, CZYLI CZY WARTO PROWADZIĆ SWÓJ ANTYKWARIAT?

Pamiętnik księgarza, czyli dni mijają niepostrzeżenie… 

W samym antykwariacie każdy dzień jest taki sam, zakup książek jest często taki sam, kupujący książki są do siebie podobni, choć każdy z nich jest na swój sposób indywidualnością, a niektórzy nawet dziwakami.  

“Kiedy naprawiałem zepsutą półkę w dziale z kryminałami, podsłuchałem rozmowę dwóch starszych pań na temat horrorów. Jedna z nich pomyliła E.L. James z M.R. Jamesem. Czeka ją albo miła niespodzianka, albo głęboki szok, kiedy po powrocie do domu otworzy zakupiony egzemplarz Pięćdziesięciu twarzy Greya.” 

“Klient przyniósł do kasy trzy książki, położył je przede mną i oznajmił: “Biorę te dwie. Trzecią musi pan odłożyć na miejsce.” Następnie zapytał, czy może zapłacić punktami z Tesco.” 

Najwięcej kolorytu do książki wnosi Nicky, która jest postacią absolutnie nietuzinkową, a jej piątkowe łasuchowanie to coś, co chętnie sama wprowadzę do swojego rytmu tygodnia, chociaż nie zamierzam tych przysmaków wynajdować w śmietniku. Szanuję również jej szybujący aż pod niebo poziom myślenia abstrakcyjnego, nierównomiernie przetykany zadziwiająco racjonalnymi myślami. Główny bohater ma również narzeczoną, ale nie wnosi to zbyt wiele do fabuły. Podejrzewam, że gdyby się rozstali zapis w pamiętniku brzmiałby: “Mamy wtorek. Anna i ja podjęliśmy decyzję o zakończeniu naszego związku. Anna wyjechała więc do Londynu”. To by było na tyle. 

PAMIĘTNIK KSIĘGARZA, CZYLI CZY WARTO PROWADZIĆ SWÓJ ANTYKWARIAT?

Czy warto prowadzić antykwariat? 

To zależy co kogo kręci. Na swój sposób życie Shauna Bythella nie jest wcale złe, chociaż niektórym wyda się przegrane (bez urazy, Shaun). Inni docenią (względny) spokój, piękne szkockie krajobrazy i możliwość obcowania z literaturą we wszelkich postaciach – od albumów przez przewodniki aż po fantastykę i mniej ciekawe odmiany jak podręczniki szkolne. Jeżeli po przeczytaniu książki nadal nie będziecie pewni czy to robota dla Was to w Wigtown działa księgarnia “The Open Book”, którą można poprowadzić przez chwilę i wczuć się w pracę księgarza. Niestety rezerwację na taki nietypowy urlop można zrobić sobie najwcześniej na sierpień 2022 roku.