Mamy poniedziałek. Ja od zeszłego tygodnia znowu czuję jak to jest mieć poniedziałek. I piątek. Fajne, ale dziwne uczucie. Żeby jakoś mocniej się z tym wszystkim oswoić zapraszam was na przerwę na kawę – na pewno nie zaszkodzi.  

Dzisiaj będzie sporo luźnych tematów, wystarczy mi już na ten rok wojen, pożarów i dramatów. Chciałabym wszystkie pozostałe kawy w tym roku pić w pozytywnej atmosferze i wam również tego życzę. Nawet jeżeli musicie robić to w pracy, zamiast w przytulnej kawiarni albo na rajskiej wyspie (wtedy oczywiście kawa w wersji mrożonej).  

Walentynki  

Okazuje się, że mimo popularnego narzekania na przenikanie do naszej kultury amerykańskich tradycji jednak mają one w sobie nieodparty urok. Święto miłości osadzone w śnieżnym niegdyś miesiącu przyjęło się już dawno, ale okazuje się, że coraz chętniej poza standardową kartką czy wypadem do kina kupujemy też ukochanym osobom droższe prezenty. Może coraz bardziej staramy się też docenić, że mamy komu wręczyć prezent?  

A jak nie mamy takiej osoby (lub zwierzątka) to zawsze można odpalić jakąś popularną aplikację randkową. Facebook też się obudził w tym temacie i zajarzył, że przecież ma o nas tak dużo danych, że nie tylko może sterować polityką, ale może również bardziej wpływać na życie prywatne (tzn. jeszcze bardziej) i spróbować zmienić statusy “wolny” lub “to skomplikowane” na “w związku”. Facebook Dating działa w USA już od jakiegoś czasu, a europejska premiera miała odbyć się w Walentynki. Została jednak odwołana i nie podano jeszcze nowej daty. Ale co się odwlecze… 

Oscary  

Poza Walentynkami żyjemy też ostatnio Oscarami. Niestety polski film nie zdobył w tym roku żadnej statuetki. Mimo to aktorzy, reżyserzy i inne nominowane osoby nie wróciły z gali z pustymi rękami. Wiecie, że wartość prezentów tzw. giftbagów wręczanych przed ceremonią to ponad 200 tysięcy dolarów? Każdy nominowany otrzymuje jeden zestaw, a w nim rejs dookoła Antarktydy czy zabieg plastyczny. Kto by się nie skusił?  

I kto by się nie skusił na imprezę u Beyonce? Kinga Rusin wybrała się na taką, zrelacjonowała nam na insta parę (paręnaście) smaczków i została światową gwiazdą. Nawet na drugiej półkuli ludzie zastanawiają się kim jest ta Rusin z Polski i dlaczego wszyscy parodiują jej wpis, a ona sama musi przepraszać każdego z osobna i wszystkich razem. Jakby co to najlepszą parodię wg mnie stworzyli chłopacy z Make Life Harder.  

Ciężko jest lekko żyć  

To nie tylko może być westchnienie Kingi Rusin, ale też influecerów, instagramerów i innych takich blogerów, którzy w pocie czoła tworzą wyjątkowe materiały na swoje kanały społecznościowe, a tu ktoś wymyślił sobie rozrywkę polegającą na ich… podglądaniu? Przyłapywaniu? Zwał jak zwał, ale stworzono konto na instagramie, które publikuje zdjęcia i filmy zza kulis. Jak uda wam się kogoś przyłapać to też możecie wysłać do nich materiał.  

A jak uda wam się zostać influencerem to może reprezentować was sam Kuba Wojewódzki. Założył on właśnie ze wspólnikiem agencję influencer marketingu, ale na razie ma w planach prowadzić interesy jedynie własnych znajomych, którzy w zasadzie nie tyle są influencerami, co bardziej celebrytami albo jakąś hybrydą tych stworów. W każdym razie na kimś trzeba ćwiczyć.  

A na koniec… 

Coś takiego, żeby odechciało wam się fastfoodów na cały tydzień, czyli efekt współpracy Crocs i KFC. Tak! Crocsy z motywem panierowanych skrzydełek. I doczepianymi zawieszkami w kształcie udek. Do kompletu brakuje jeszcze frytek, widocznie nie udało się ich upchać gdzieś w podeszwie. Nie wklejam tutaj zdjęcia – kliknijcie sobie link na własną odpowiedzialność.