Czy święta wielkanocne w tym roku będą miały smutny wydźwięk? Bardzo smutny. 

Spotkania rodzinne nie dojdą do skutku, prezenty nie zostaną wręczone, jajka nie będą podzielone, a życzenia złożone.  

Wielu z nas ma bliskich w kwarantannie, na dzisiaj jest to około 150 tysięcy Polaków, którzy Wielkanoc spędzą zamknięci w czterech ścianach. Przepisy obligują wszystkich zamieszkujących wspólnie do obowiązkowej wspólnej kwarantanny. Mogą liczyć tylko na pomoc i życzliwość innych, aby zorganizować sobie świąteczną atmosferę w domu. Sami nie wyjdą nawet po zakupy. 

Trochę dotyczy to tak naprawdę nas wszystkich, bo zabronione są wszelkie spotkania. Nie odwiedzamy się, nie oblewamy wodą, nie sprawdzamy czyje jajko zbije inne. Nie idziemy na wspólny spacer. Wszyscy mamy święta w kwarantannie.  

Niektórzy całkowicie anulowali te święta. Nie zawsze z własnego wyboru. Ona właśnie dostała wypowiedzenie, on zamknął tymczasowo biznes. Czy ich największym problemem będzie jak upiec białą kiełbasę – z cebulą czy w piwie? Brak możliwości poświęcenia koszyczka w Wielką Sobotę? Nie wydaje mi się.  

Nie chcę nawet myśleć, jak wyglądają święta w rodzinach, w których przy wielkanocnym stole pozostało puste miejsce po osobie, która właśnie samotnie walczy w szpitalu z koronawirusem albo już z nim przegrała. Jak to wygląda, kiedy nie można odwiedzić kogoś starszego, samotnego, chorego. Czy ktoś spędzi całe śniadanie wielkanocne obwiniając się, że zaraził nieświadomie członka własnej rodziny? 

Naprawdę coraz trudniej jest mi znaleźć pozytywy, znaleźć ludzi, których sytuacja jeszcze nie pokonała.  

U nas ciągle bez zmian, na szczęście. Należę do grupy, która święta odwołała, ale z własnego wyboru. Może powinnam z tego powodu napisać coś bardziej pozytywnego?