To zdanie
nie padało wcale tak często we Wszystkich Świętych, bo wtedy raczej nas tam nie było. Groby na wiejskim cmentarzu przystrajało się wcześniej, a te na miejskiej nekropolii o 6 rano. Wcześniej nie miało to sensu, bo wszystko zdążyliby ukraść. Komercyjno-towarzyska część tego święta jakoś nigdy nie była nam po drodze.
Przeczytaj również: Przyprawa, której nienawidzę (+ przepisy na 3 jesienne ciasta)
Wiem jednak, że są ludzie, dla których to jedno z ważniejszych wydarzeń w ciągu roku. Takie, które wymaga kupienia nowej kurtki i butów. Pozwala spotkać niewidzianą rodzinę i sprawdzić czy sąsiadka z bloku znowu przyoszczędziła na nagrobnym wieńcu. No i potwierdzić info, że córka cioci Wiesi już drugi raz się rozwodzi.
Na groby bliskich staram się jeździć regularnie i wtedy zmawiam za nich modlitwę, chociaż nie mam pojęcia czy moja ma akurat jakieś znaczenie. Porządkuję, zmieniam kwiaty, zapalam znicz. Wyrażam szacunek i pokazuję innym ludziom, że pamiętam. Bo ja o tym wiem na co dzień.
Od kilku lat
we Wszystkich Świętych chodziłam na cmentarz z mężem, bo dla niego to było normalne. Nawet się do tego przyzwyczaiłam, chociaż nadal przerażają mnie tłumy i konieczność parkowania na poboczu kilometr od cmentarza. Przyznaję się też, że zdarzyło mi się kupować ciasteczka pod cmentarną bramą. Bo dobre ciasteczko nigdy nie jest złe.
Przeczytaj również: Cukierek albo psikus!
Najbardziej lubię pojechać na cmentarz po zmroku, kiedy palą się tam tysiące zniczy. Robi się od nich ciepło, a widok jest magiczny. I szansa na spotkanie znajomych jest o wiele mniejsza. I tych tłumów, które pamietają o kimś tylko raz w roku. A może to dobrze, że przynajmniej w ten jeden dzień pamiętają?
W tym roku tak nie będzie.
Groby przystrojone już od kilku dni, bo niezależnie od wszystkiego, ani kiedyś, ani teraz nie zostawiłabym grobu bez kwiatów. Na cmentarz nie wybieram się nawet po zmroku. Nie jestem tam wcale potrzebna. Pomodlić można się wszędzie, tak samo jak powiedzieć kilka słów do osoby, której nam brakuje. Ale stać tam nie muszę.
Im to nie pomoże, a nam może tylko zaszkodzić.
Zdjęcie główne: unsplash.com
Zawsze uwelbiałam spacery na cmentarze ale…dlatego, że lubię ich spokojną, senną atmosferę. Możę trochę romantyczną? Jako dziecko uwielbiałam też ich rozświetlenie w tym listopadowym okresie. Ale…nigdy z domu nie wyniosłam przymusu chodzenia „n groby”. Moja mama zawsze mawiała, że jeśli zmarli jakoś słyszą, jeśli chcesz w jakiś sposób okazać szacunek, to wystarczy, że o nich pomyślisz. Grób to tylko symbol. W takim przeświadczeniu wyrosłam, od czasu do czasu zanosząc kwiaty na grób babci, gdy wynikało to z mojej potrzeby- a potem zderzyłam się z podejściem moich teściówk, którzy co tydzień grabili w jodełkę dookoła grobów ludzi, których tak naprawdę nigdy… Czytaj więcej »
Widzę, że mamy dokładnie takie samo podejście 🙂 Ja też bardzo lubię proste cmentarze, mogą być jak te u Ciebie albo jak te amerykańskie.
Cieszę się, że napisałaś i pozdrawiam 🙂