Mamy półmetek wakacji. Kto nigdzie nie wyjechał ten już pewnie zdążył wynudzić się jak mops. Albo ciągle siedzi w pracy i nawet nie czuje, że lato umyka mu przez palce.  

I chociaż nie jest to moja ulubiona pora roku to lubię czuć, że jednak istnieje. Po namyśle zaryzykowałabym stwierdzenie, że lubię ją najmniej. Wysokie temperatury nie są stworzone dla mnie, dlatego mój urlop będzie we wrześniu nad Bałtykiem. W “lepszych czasach” celuję też bardziej w Islandię czy Norwegię niż w Majorkę.  

Czytaj również: 5 miejsc w Polsce, które chciałabym odwiedzić w te wakacje

Jest jednak kilka sposobów, żeby dodatkowo uprzyjemnić sobie lato w mieście. Dzisiaj mam ich siedem i nie, to nie jest siedem razy lody, chociaż też się sprawdzą.  

Idź na grzyby  

Nuda. Albo i nie. Spacer po lesie doskonale redukuje stres, a w upalny dzień jest prawie tak przyjemny jak pobyt nad wodą. Leśny mikroklimat to idealny balans pomiędzy gorącą temperaturą a możliwością normalnego oddychania.  

Tylko z tymi grzybami to może jeszcze być mały problem. Może lepiej zabrać kijki do nordic walkingu niż koszyk na grzyby.  

Letnie festiwale 

Kiedyś kwintesencja lata. Teraz, w sumie nie wiadomo. Koncerty w plenerze odbywają się nadal. Nie jest to rozmach Openera, ale można się dobrze bawić. Plusem jest to, że każdy znajdzie coś dla siebie – od muzyki poważnej po disco polo.  

To najbardziej ryzykowna opcja pod względem pandemicznym, dlatego polecam też odpalenie transmisji koncertu na własnym ogródku. Ale tak, żeby muzyka była słyszana przez was, a nie przez sąsiadów ze wszystkich stron. 

Kino samolotowe 

Ok, kino samochodowe. Chociaż w ten weekend w Pile organizują też kino samolotowe, gdzie wyświetlany będzie film dla pilotów oglądających go z awionetek, szybowców, małych samolotów.  

Tradycyjnie jednak (tradycja oczywiście amerykańska, a co) filmy oglądamy siedząc wygodnie w aucie. Bo w aucie fotele zawsze są wygodne.  

Zorganizuj piknik 

Idealna byłaby polana w lesie. Można by od razu zaliczyć też punkt pierwszy. Ale na upartego wystarczy kawałek trawnika w środku miasta. Najważniejsze i tak są smaczne przekąski i dobra książka.  

Zdecydowanie odradzam pobocza autostrad, chociaż tam też rośnie trawa. Nie bierzcie przykładu z rodzinki, która pod Poznaniem urządziła sobie mecz siatkówki na poboczu autostrady.  

Rundka po aquaparkach 

Zakładam, że każdy w okolicy ma co najmniej trzy. Czyli po jednym na każdy weekend do końca wakacji. Bo ostatni weekend i tak trzeba poświęcić na wybieranie zeszytów.  

Nawet zwykły basen ma teraz zjeżdżalnię i trampolinę. A park wodny z prawdziwego zdarzenia to frajda na cały dzień. Najlepiej jak posiada też część zewnętrzną, można wtedy połączyć pływanie z opalaniem, jak na prawdziwych wakacjach.  

Czytaj również: Człowiek bez pieniędzy, Kanye West, Gwiazdka w lipcu i tiktoki na Instagramie

Road trip 

Spędzanie wakacyjnych dni na polskich drogach to może nie jest szczyt marzeń. Ale mamy tutaj kilka tzw. tras widokowych, którymi można się przejechać, wystarczy wpisać w google “trasa widokowa Polska” i propozycje znajdą się same.  

W ostatnią niedzielę przejechaliśmy drogę od Pieskowej Skały i Maczugi Herkulesa po Dolinę Prądnika, czyli Szlakiem Orlich Gniazd i trochę okolic. Naprawdę fajna sprawa, chociaż radzę dobrze zatankować, bo trasy widokowe często mają braki w stacjach paliw.  

Zrób remont 

Polska klasyka. Skoro i tak siedzimy w domu i będziemy w nim siedzieć potem całą jesień i zimę to można poprawić wygląd otoczenia i odpicować trochę swoje cztery kąty. Trochę odmalować, zawiesić obrazki, kupić wygodny fotel na zimę.  

Brzmi jak zajęcie dla kogoś po 50, wiem. I też nie lubię tego bałaganu. Ale lubię efekty, więc jakieś malowanie pewnie nas nie ominie. Jak już kiedyś skończymy taras.  

Zdjęcie główne: reshot.com