Szkoła zbliża się nieubłaganie. Gra dla dzieci, która wciąga dorosłych. Czy w następnych wyborach zagłosujemy przez Facebook? Czy empatia to słabość? I czy siostra Sherlocka Holmesa była od niego mądrzejsza? A na koniec chodźmy szukać eliksirów. Zapraszam na przerwę na kawę!

Koniec laby? 

Dla niektórych mamy właśnie ostatni weekend wakacji, dla mnie to ostatni weekend przed urlopem. Jeszcze tylko tydzień, wytrzymam. I pojadę choćby nie wiem co.  

Chociaż to tylko Kołobrzeg to cieszę się jak głupia. Planuję zakupy i nie zważam na przeciwności – wynik testu na koronawirusa w naszej rodzinie był negatywny, w Kołobrzegu znajduje się zapas saletry amonowej (tej samej co wybuchła w Bejrucie), ale na pewno nie wybuchnie – kto by chciał zdmuchnąć z mapy akurat Kołobrzeg? 

Czytaj również: Wakacyjny niezbędnik nad Bałtykiem – co warto zabrać?

Większość ludzi w tym samym czasie zajęta będzie ogarnianiem szkolnej rzeczywistości. Po pół roku przerwy powrót do szkolnej rutyny byłby problematyczny nawet bez koronawirusa. Nawet jak ktoś ma już swoich własnych pociech po dziurki w uszach to i tak nie tęskni pewnie za zaganianiem do łóżek, szybkim wstawaniem, wciskaniem śniadań na siłę, staniem w korku pod szkołą, kupowaniem bibuły o północy, bo trzeba na jutro… 

Do tego ponad 30% rodziców uważa, że szkoła nie poradzi sobie z epidemią, nie jest na to przygotowana, nie ma sprzętu ani możliwości, a do tego nie spodziewa się, że dzieci nie przyswoiły prawie połowy materiału z poprzedniej klasy. W związku z tym uważają, że powinni sami decydować o tym czy dziecko do szkoły pójdzie czy nie. Chyba tylko po to, żeby wprowadzić jeszcze większy chaos.  

Ale jeżeli komuś uda się wrócić cało i zdrowo ze szkoły to będzie mógł pobawić się nową kolekcją zabawko-pudełek od IKEA i LEGO. Nazwa jak zawsze jest średnia (BYGGLEK), ale w zabawę to oni potrafią.  

Albo tak jak ja, pograć w Fall Guys, przeuroczą gierkę dla dzieci, którą streamują zwykle dorośli. I która przegrzewa mi laptopa, dzięki czemu nie gram w nią całymi dniami.  

Tik – tok, tik – tok… 

Facebook stworzył i uruchomił właśnie Voting Information Center, którym nie tylko zrewolucjonizuje wybory w USA, ale przede wszystkim wkurzy Trumpa. Aplikacja umożliwia zagłosowanie w kolejnych wyborach prezydenckich ze smartfona i znacząco może zmienić rozkład głosów, sprawiając, że głos oddają nawet te osoby, które zwykle nie ruszyły swoich czterech liter z fotela. Aż chciałoby się powiedzieć ‘ach, gdyby taka aplikacja była w Polsce dwa miesiące temu…’ 

Trump tego nie powstrzymał, bo zajęty był nakładaniem bana na TikTok. Dość specyficzne zajęcie jak na prezydenta, ale jak czyta się o kolejnych viralowych akcjach na tiktoku to człowiek dziwi się trochę mniej. Wystarczy spojrzeć na najnowszą, #holocaustchallenge, polegającą na udawaniu… ofiary Holokaustu. Niestety, drogie dzieci, domalowanie sobie sińców pod oczami nie sprawi, że poczujecie to samo.  

W Polsce mamy za to taką akcję, że jak człowiek chce poczuć się prześladowany to wystarczy być/poprzeć/nie nienawidzić osób LBGT. Wtedy bez problemu wyleje się na Ciebie wiadro pogardy i chamstwa – sprawdziła to na sobie pani Magdalena, na co dzień żona, matka, wykładowca.  

Bo empatia nie jest dzisiaj popularna. Tak jak w tym tekście Empatia to nie słabość, który przypominałam sobie i innym kilkukrotnie w ostatnim czasie. A przecież nawet wśród zwierząt dwie pingwinice mają prawo wychowywać razem zaadoptowane jajko. Wśród ludzi nadal nie.  

A może trochę kultury? 

Nie, nie tej osobistej. Raczej filmowo-serialowej. Jest już zestawienie wrześniowych premier Netflixa. I jest tego tyle, że nie wiadomo od czego zacząć. Do mojej listy dodałam już nową serię Chef’s Table, List w butelce (bo kto nie lubi wracać do klasyków?) i Enolę Holmes. Ostatnio w ogóle lubię wracać do obejrzanych już filmów i seriali, bo dają kojące poczucie, że wiem co będzie dalej.

Enola Holmes to historia siostry słynnego Sherlocka, która być może była od niego sprytniejsza? Kto wie. Gra w nim Helena Bonham Carter i Henry Cavill, o którym nie mówimy już, że to ten co grał Supermana. Teraz to ten, co grał Wiedźmina.

A skoro o Wiedźminie mowa to po pierwsze Netflix przygotował dla fanów dokument zza kulis (już dostępny na platformie), a po drugie powstaje gra mobilna The Witcher: Monster Slayer oparta na technologii AR i geolokalizacji, czyli coś jak słynne Pokemon Go. Tylko tym razem będziemy mogli szukać eliksirów i walczyć z potworami – ja się piszę!  

Na kolejną wspólną Przerwę na kawę zapraszam za tydzień w niedzielę. 

Zdjęcie główne: focus.pl