Mężczyzna wstaje rano, bierze prysznic, wyciera się ręcznikiem – łącznie z włosami! I gotowe. No dobra, ogoli się.
Kobieta wstaje rano, bierze prysznic, wyciera się ręcznikiem i nakłada balsam. Myje włosy z obowiązkowym nałożeniem odżywki, suszy je, prostuje lub kręci, czasem tylko stylizuje, a czasem w przypływie fantazji upina fryzurę.
Czytaj również: Kto może nosić szorty, a kto nie powinien?
Takie porównanie funkcjonowało u mnie przez długi czas, aż do momentu kiedy mój mąż zmienił fryzurę i teraz on też rano myje, suszy i stylizuje włosy. I zarzeka się średnio raz na tydzień, że weźmie maszynkę i zgoli się na 2 mm. Ale wszyscy wiemy, że wcale tego nie zrobi, więc na łazienkowym blacie nadal stać będzie pasta do stylizacji włosów.
Oh wait, pasta do stylizacji włosów. Czyli jeden produkt. Słownie jeden. Jak to się ma do mojego sprayutermoochronnego, pianki do stylizacji i lakieru do włosów? Że już nie wspomnę o szamponie, odżywce, masce do włosów….
Podsumowując sprawiedliwości nie ma, nigdy. Nic na świecie nie sprawi, żeby mój mąż potrzebował tyle samo produktów do włosów co ja. Oficjalnie zawsze będzie miał tylko pastę do stylizacji. Zawsze matującą, bo tylko takie toleruje. Oficjalnie też nigdy nie podbiera mi lakieru do włosów. Nigdy.
Dlatego też kiedy zamówiłam sobie do wypróbowania kilka nowości do stylizacji włosów z serii Joanna Styling Effect Stylizacja & Pielęgnacja to stosunek produktów rozkładał się 4 dla mnie, 1 dla niego.
U mnie praca z włosami zaczyna się już od mycia. Krem z 4 olejkami stosują jako odżywkę i spłukuję, bo moje przetłuszczające się włosy źle znoszą olejki, których nie zmyję, a tutaj mamy olej arganowy, kokosowy, makadamia i migdałowy, czyli pełne spektrum pielęgnacji. Podoba mi się zwłaszcza efekt wygładzenia moich włosów, o który wcale nie jest tak łatwo.
Przy suszeniu obowiązkowy jest spraytermoochronny, który w połączeniu z wcześniej użytym kremem, idealnie zabezpiecza włosy przed wysokimi temperaturami. Ten z Joanny dodatkowo zawiera w sobie ekstrakt z miodu, dzięki czemu, tak jak cała linia Styling Effect Stylizacja & Pielęgnacja, odżywia i pielęgnuje włosy.
Pianki do włosów używam dość rzadko. To już jest kwestia wrodzonego lenistwa, ponieważ w 90% przypadków moje włosy lądują w kucyku lub koku i kolejnym krokiem jest już utrwalenie lakierem. Ale i tak skusiłam się na jedno opakowanie, bo lubię mieć ją pod ręką. Ta wersja ma w sobie również dodatkowe składniki chroniące włosy przed wysoką temperaturą.
Co do samego lakieru do włosów mam za to spore wymagania. Nie znoszę jak jest widoczny na włosach. Lakier ma wszystko trzymać w idealnym ładzie, ale być jak włosowy ninja. Z tego powodu zawsze obawiam się tych najmocniejszych wersji i oscyluję gdzieś w granicy nr 3 na skali mocy. Tutaj zaszalałam i wzięłam najmocniejszą szósteczkę. I zupełnie nie żałuję. Jest moc i trwałość, ale bez żadnych skutków ubocznych.
Czytaj również: Jak walczyć z lękiem ekologicznym i depresją klimatyczną? x TINT
Uff, trochę to trwało. Co w tym czasem zrobił mój mąż? Wysuszył włosy na szczotce i nałożył pastę do stylizacji.
I nawet lakieru mi nie podkradał, bo stwierdził, że ta pasta jest wystarczająca.
Pisałam już, że sprawiedliwości nie ma?
Tak na koniec chciałam zauważyć, że marka Joanna istnieje na polskim rynku już ponad 35 lat, czyli jest starsza ode mnie. To kolejna polska firma, której udało się przetrwać wiele lat i nie dać się pokonać licznej konkurencji. Przyznam szczerze, że jej produktów zaczęłam używać niedawno, ale doszłam już do tego, że mam tu sprawdzony kolor farby do włosów (w sumie to mieszam chłodny brąz i srebro), a moja babcia od lat stosuje płyn do trwałej ondulacji od Joanny.
Zostawiam też link do całej nowej kolekcji Styling Effect Stylizacja & Pielęgnacja, bo jest tam jeszcze kilka innych wartych uwagi produktów. Ja na pewno wypróbuję jeszcze pozostałe lakiery do włosów i spraye do stylizacji, bo czuję jak wołają do mnie z internetowej półki.
Zdjęcie główne: unsplash.com
Wpis powstał we współpracy z marką Joanna.
No tak, sprawiedliwości za grosz. Ale za to jesteśmy lepiej zorganizowane, żeby te wszystkie czynności zmieścić w krótkim czasie o poranku…
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂