Pierwsze dwa tygodnie tego roku zleciały jak zwykle za szybko. Może kiedyś w końcu przestanie mnie to dziwić. Ale niczego nie obiecuję, istnieje możliwość, że będę tym zdaniem rozpoczynać każdy wpis z tej serii.  

Dzisiaj kilka kontrowersyjnych tematów z ostatnich dni, o których mam ochotę napisać parę słów od siebie – bo kto mi zabroni? Początek roku przyniósł nam spore zaskoczenie na Wyspach Brytyjskich, można powiedzieć, że #megxit zdecydowanie przyćmił nudny jak flaki z olejem #brexit.  

Mamy też kolejny międzynarodowy konflikt zbrojny, który w dalszej części wpisu pominęłam, a który niezmiennie napawa mnie niepokojem. Niewiele jest obecnie państw na świecie, którymi rządzą ludzie o zdrowych zmysłach. Od dawna powtarzam, że w końcu będzie wojna, a ostatnio na stronach z humorystycznymi obrazkami zaroiło się od memów o III wojnie światowej. A wszyscy przecież wiemy, że memy mają moc przepowiadania przyszłości.  

A na to wszystko jeszcze pożary w Australii, o których też nie wspominam dalej, bo nie potrafię nawet włączyć żadnego artykułu o poparzonych koalach i osieroconych kangurkach. Ryczałabym jak głupia, a mąż dopytywałby czy aby wszystko ze mną ok. Myślę, że wszyscy wiemy co się tam dzieje i jeżeli możemy to postaramy się pomóc. Bo to chyba nie jest jeszcze początek końca świata? 

Być albo nie być… księżniczką 

Można było się tego spodziewać. Meghan to nie jest uległa kobietka, która odda całe swoje życie w zamian za tytuł księżniczki. Ona chce mieć męża dla siebie, męża, który stanie za nią murem, męża, z którym stworzy rodzinę i wychowa wspólnie dziecko. I ja się jej w ogóle nie dziwię. Lubię brytyjską monarchię, wiele z ich tradycji jest naprawdę uroczych, ale od początku było wiadomo, że Meghan Markle nigdy nie będzie tam pasować, a amor chyba trochę minął się strzałą trafiając akurat w Henryka, księcia Sussex.  

Wnioski są dwa: brawa dla księcia, za to, że to nie królowa jest dla niego najważniejsza w tej rodzinie tylko własna żona i brawa dla wszystkich przepowiadających, że wejście Meghan do rodziny może ją rozbić.  

Mam tylko nadzieję, że będąc już wolni podejmą lepsze wybory niż zagranie w Real Housewives of Beverly Hills, bo podobno taka propozycja już padła. 

Siema! 

Chyba nikogo już nie dziwi, że WOŚP z roku na rok bije kolejne rekordy w zebranych kwotach. Dużą część tej kwoty stanowią wpływy z licytacji, na których znaleźć można prawdziwe perełki. Pamiętacie jakim szokiem było wystawienie przez Kasię Tusk sukni ślubnej, kiedy nikt nawet nie wiedział, że już dawno wzięła ślub? W tym roku zhejtowano ją za wystawienie możliwości spędzenia dnia w jej towarzystwie. Ja uznaję taką ‘nagrodę’ za dużą dozę odwagi z jej strony, mam nadzieję, że będzie miała wtedy dobrych ochroniarzy (tak samo jak inne osoby publiczne wystawiające takie aukcje), bo świrów to u nas nie brakuje.  

Pozytywne jest to, że aukcje pochodzą nie tylko od ‘vipów’, ale nawet nasza lokalna pizzeria czy fryzjerka zza rogu wystawiają itemy na licytację. Wszystkie ręce na pokład, a w linku znajdziecie ciekawe przykłady aukcji.  

Słabe pokolenie

Jeżeli noworoczne podsumowania nasunęły wam myśl o zmianie pracy to przeczytajcie artykuł o 10 znakach, że czas ją zmienić. Być może będzie pomocny w podjęciu ostatecznej decyzji i przekierowaniu swojej ścieżki kariery na nowe tory.  

Mam nadzieję, że nie spełniacie wszystkich 10 punktów, bo to mogłoby oznaczać, że zbliżacie się do grupy osób, do której należę również ja, czyli ludzi, którzy zrezygnowali z pracy z powodu problemów ze zdrowiem psychicznym. W Stanach dotyczy to już podobno połowy mojego pokolenia, nazywanego wdzięcznie milenialsami. Krótko mówiąc, jesteśmy po prostu słabi, bo jeszcze dwa pokolenia wstecz takie zjawisko było prawie niespotykane. Oczywiście to tylko takie uproszczenie z mojej strony, ale tak to odczuwam.  

Zawodowi zboczeńcy 

Sądząc po ilości artykułów w mediach to jedna z najważniejszych spraw w naszym kraju. Horodyńska powiedziała, że jak widzi na ulicy kogoś źle ubranego to odwraca wzrok, żeby na to nie patrzeć. 

Jak dla mnie to jest normalne zboczenie zawodowe. Moja fryzjerka też mi kiedyś opowiadała, że woli jeździć samochodem, bo w autobusie ciągle z niedowierzaniem przygląda się źle ostrzyżonym fryzurom z półrocznym odrostem. I co w tym dziwnego?  

Jakby Joanna Horodyńska powiedziała, że podchodzi do tych ludzi, pluje im w twarz, obraża ich rodzinę pięć pokoleń wstecz, a potem zrywa z nich te łachy to byłby problem. Nawet jakby powiedziała, że ma ochotę to zrobić i sobie to po cichu wyobraża to też byłoby to trochę chore. Ale ona po prostu nie patrzy na coś co jej się nie podoba – wow, to jest afera.  

Dziecko czy pies? 

Jestem na pierwszym sezonie serialu Pracujące mamy. Opowiada on o kilku matkach, które po macierzyńskim wracają na etat i jest raczej mocno prześmiewczy. Na tyle, że zaczęłam go oglądać mimo tego, że jest o matkach. Ale kiedy jedna z nich na opiekunkę wzięła swoją matkę, a ta zasugerowała, że nie może mieć w domu jednocześnie dziecka i swojego 16-letniego psa, ponieważ może on być dla niego niebezpieczny to się zagotowałam. Albo nie, zagotowałam się dopiero jak jej mąż poparł, że psa należy uśpić. Małego niewinnego psiaka, który w zasadzie nie jest specjalnie chory i raz lekko ugryzł starą wredną babę. 

Mam nadzieję, że wszyscy, którzy potrafią przejść nad tym do porządku dziennego i w myślach to poprzeć mają taki sam zamiar wobec własnych dzieci – jak ugryzą kogoś albo złamią kiedyś prawo koniecznie idźcie je uśpić. Chętnie potrzymam was przy tym za rękę.  

p.s. serial oglądam dalej, bo okazało się, że powiedziała wszystkim, że go uśpiła, a tak naprawdę oddała swojej asystentce. Ale zebranie się, żeby sprawdzić jak to się potoczyło zajęło mi dwa dni.  

Oscary 

News wczorajszego dnia – kolejny polski film z nominacją do Oscara. Tym razem to Boże Ciało Jana Komasy, o którym wspominałam już wcześniej na blogu.  

Żadna ze mnie specjalistka w sprawach kinematografii, a jak czytacie moje wpisy to wiecie, że filmy u mnie nie są wysokich lotów, więc nie będę wyrokować o szansach naszego przedstawiciela na nagrodę. 

Zdziwiło mnie za to, że sporo jest nominacji dla netflixowych produkcji (Historia małżeńska, Irlandczyk, Dwóch Papieży, Klaus) oraz ogólna liczba ‘lekkich’ filmów nominowanych w poszczególnych kategoriach. Lekkich, czyli takich właśnie w moim stylu, nie za mądrych, nie za trudnych. Może coraz większe grono podziela moje zdanie, że kino ma bawić.  

Zdjęcie główne: unsplash.com