Przyznam szczerze, że masaż to nie jest moja ulubiona forma rozrywki. Na pewno nie masaż w studio wykonywany przez obcą osobę. Ale masaż z olejkami aromatycznymi być może na zawsze zmienił moje zdanie.  

Nie wiem jak Wy, ale ja to jestem bardziej z tych co to posprzątają przed wizytą sprzątaczki. Ok, nie korzystam z usług sprzątaczki, ale tak to sobie wyobrażam. Masaż kojarzył mi się zawsze z męczeniem się przez godzinę ze świadomością, że ktoś na mnie patrzy i coś sobie myśli, ale nic nie mówi, bo wszystko odbywa się w ciszy. Na pewno nie było w tym miejsca na relaks. Mimo to pomyślałam sobie, że raz można spróbować, najwyżej wyjdę w połowie.  

Masaż tajski z olejkami 

Padło na salon ThaiSun, bo ostatnio zdarzyło mi się być kilkukrotnie w Krakowie i okolicach, a jest to jedno z miast, gdzie można ich znaleźć. Widziałam też wcześniej pozytywne opinie na temat ich obsługi, więc miałam nadzieję, że nic mnie tam nie zrazi. Na pierwszy raz wybrałam sobie masaż z olejkami aromatycznymi i chociaż robiłam to na czuja, to okazało się, że niewiele się pomyliłam, bo doczytałam już po fakcie, że jest on polecany na pierwsze spotkanie z masażem tajskim.  

Jeżeli chodzi o sam masaż to jego głównym zadaniem jest relaks, a nawet “stan głębokiego relaksu”. Na początek jednak wybieramy olejek lub olejki – w zależności od naszych preferencji. Można kierować się samym zapachem, działaniem olejku albo pogodą, czyli na przykład przy takich upałach wolę masaż z mięta czy eukaliptusem niż ciężkimi zapachami. Ale jak kto lubi. Najgorszym elementem dla mnie było tak naprawdę rozebranie się i samo rozpoczęcie masażu, ale gwarantuję, że po minucie o wszystkim zapominacie i przestajecie się przejmować czymkolwiek.

Masaż tajski z olejkami

Słońce Tajlandii… czyli masażystki 

Co do preferencji to warto wspomnieć, że gdybyście mieli akurat ochotę na taką przyjemność, to dobrze jest wziąć opcję 90 minutową (najbardziej optymalna), a poza opisanym przeze mnie masażem do wyboru jest jeszcze całkiem sporo innych opcji, w tym masaż sportowy, dla dwojga czy gorącymi kamieniami. Ze względu na panujące u nas upały nie chciałam korzystać z kamieni, gorącego olejku kokosowego czy świec, bo bałabym się, że sama się rozpuszczę jak ta świeca, ale może to być dobra propozycja na jesień i zimę. Zresztą cała oferta dostępna jest na stronie ThaiSun i można samodzielnie doczytać szczegóły.  

Na stronie znajdziecie też prezentację masażystek pracujących w salonach. Wszystkie pochodzą z Tajlandii (skąd oni ich w ogóle tyle biorą?), są przemiłe i można sprawdzić jakie masaże wykonują i z jaką siłą, a także umówić się od razu na konkretny masaż.  

To jak? Był ktoś z Was na masażu tajskim? Uważajcie, bo jest tak przyjemnie, że można się uzależnić.  

Zdjęcia pochodzą ze strony ThaiSun, wybaczcie, ale swoich nie robiłam 😉