Też czujesz ten dziwny dreszczyk niepokoju, kiedy ludzie na ekranie wchodzą do kawiarni, przytulają się spontanicznie, wychodzą na imprezę albo po prostu idą ulicą i to wszystko bez maseczki?  

Kolejny dzień z rzędu budzę się i widzę śnieg za oknem. Kolejny kwietniowy dzień dodajmy. Kwiecień kojarzył mi się zawsze z wiosną, pierwszą kawą na tarasie, a czasem nawet z przyspieszonym grillowaniem. Przyspieszonym, bo tradycyjnie pierwsze grillowanie powinno odbyć się w majówkę. Nawet trochę zastanawiałam się o co chodzi z tym przeplataniem lata i zimy, bo zwykle to bardziej było połączenie lata i wiosny. W tym roku nie mam za to żadnych wątpliwości. Zamiast jedzenia na świeżym powietrzu piję herbatę pod kocem. A jak herbata i kocyk to wiadomo, że też książka albo serial. Dzisiaj postawimy na seriale. Takie dla których zniosę nawet jeszcze trochę śniegu. Ale nie za dużo, bo seriale są tylko cztery. 

Firefly Lane  

Zanim włączyłam pierwszy odcinek przeczytałam w opisie, że historia dwóch przyjaciółek opowiedziana jest równolegle z kilku perspektyw czasowych. Stwierdziłam więc, że eee… więcej zamieszania niż to warte, ale po kilku odcinkach okazało się, że udało się to zrobić koncertowo. A sama historia wciąga na każdym etapie, mimo, że czasem spodziewamy się tego co będzie dalej. Wchodzimy w to jednak bez zastrzeżeń, w lata 80., 90. i przełom stuleci.  

Upływ czasu zmienia niewiele, bo podobno kobieca przyjaźń może przetrwać sporo (dopóki obie nie założą na przyjęcie tej samej sukienki), ale czy na pewno może przetrwać całe życie? Na to pytanie spróbują nam odpowiedzieć na ekranie Katherine Heigl (do której mam słabość od Jak upolować faceta, czyli najbardziej spieprzonej ekranizacji jednej z moich ulubionych książek) i Sarah Chalke (w której zawsze widzę albo dr Eliot ze Scrubs albo Stellę z Jak poznałem waszą matkę). 

Czytaj również: Mitomanka na L4, czyli granice kłamstwa

New Amsterdam 

Nie będę pisać jak wszyscy, że to nowi Chirurdzy, bo Chirurgów nigdy nie oglądałam. Zwykle nie przepadam za szpitalnymi dramami, medycznymi problemami, a już najbardziej denerwuje mnie zagęszczenie dziwnych przypadków na metr kwadratowy szpitala. Zdaję sobie sprawę, że pięć stanów przedzawałowych i złamana noga to może być średni scenariusz odcinka serialu, ale żeby już na początku używać zespołu Cotarda? 

Mimo mojego narzekania serial jest warty polecenia. Wciągnął już tysiące ludzi na świecie, mnie niestety też, więc może ciebie również zainteresuje jak nowy przystojny, ale żonaty, pełny pomysłów, ale śmiertelnie chory, dyrektor medyczny wbrew wszystkim próbuje odmienić nowojorski szpital New Amsterdam.  

Ginny&Georgia  

To może po prostu zacznę od tego, że główna bohaterka nazywa swoje dzieci od miejsca, w którym się urodziły. Wirginia, Austin, sama dla siebie wybrała Georgię. Już od pierwszego odcinka wiadomo, że słodka i szalona blondi to nie jedyne wcielenie głównej bohaterki. Ja doceniam różnorodność jej charakteru, ale jej córka może wydawać się lekko zmęczona ekstrawertyczną osobowością matki.  

Sama zresztą ma swoje własne problemy. 15 lat to nie jest łatwy wiek, zwłaszcza kiedy twoja matka ma dopiero 30 i prowadzi ciekawe życie. Po śmierci męża Georgia przeprowadza się z dziećmi do małego miasteczka w Massachusets, gdzie będą żyć jak stateczna porządna rodzina. Czy to w ogóle jest możliwe u kobiety, która zmieniła swoją tożsamość, jej dwóch mężów z(a)ginęło w dziwnych okolicznościach, a ona sama należała do motocyklowego gangu? Przekonajmy się.  

Dziewczyny nad wyraz  

Przy tym serialu odwaliłam taki binge watching, że nic tylko się cieszyć, że w maju nadchodzi piąty sezon. Trzy przyjaciółki, Kat, Jane i Sutton, razem pracują, razem mieszkają, razem odkrywają co znaczy nie być już tylko szalonym milenialsem, ale zacząć poważnie myśleć o życiu.  

To jest taka kompilacja rzeczy, które już mi się w życiu nie przydarzą – nie odkryję, że jestem homo albo bi, nie będę przeżywać pierwszego stałego związku, nie zorientuję się, że posiadanie dzieci to coś zupełnie nie dla mnie. A to tylko wierzchołek góry lodowej, jeżeli chodzi o ilość dram, które się tam rozgrywają. I chociaż nie wszystkie rozterki miłosne i społeczne jestem w stanie zrozumieć to przez cztery sezony nie zdążyłam się nimi znudzić i z przyjemnością czekam na kolejny.  

Czytaj również: Serialowa jesień, czyli w czyim towarzystwie zaszyć się pod kocem

Dasz znać co dobrego, albo nawet złego, ale wciągającego ostatnio obejrzała/eś? Ja chwilowo odstawiam seriale i przerzucam się na Mistrzostwa Świata w snookerze, ale z przyjemnością zapiszę sobie coś do oglądania w maju.  

Zdjęcia: netflix.pl

Zdjęcie główne: unsplash.com