Patostream czy patowidz
Sam wyraz stream nieodmiennie kojarzy mi się z przeklinającym pryszczatym dzieciakiem, któremu ktoś wpłaca 5 zł za każde kurwa wypowiedziane na wizji. Taka odwrotność słoika, do którego trzeba wrzucać pieniądze jak się powie brzydkie słowo. Jeżeli chodzi o cały ten biznes to sorry, ale ja jestem po prostu stara. Nie, to jest niedopowiedzenie. Jeżeli chodzi o streamowanie to ja jestem dinozaurem.
Czytaj również: Poproszę 2 kilo używanego kurczaka
Nie potrafię zrozumieć jak można godzinami oglądać jak ktoś gra w jakąkolwiek grę – nieważne czy jest przygodowa, strzelankowa czy jakaś inna (przepraszam, nie umiem podać z głowy żadnych odmian). Przecież to ja sama mogę w nią zagrać zamiast patrzeć jak ktoś robi to za mnie! Górnolotnie można by powiedzieć, że przeżywa za mnie moje życie, gdyby nie to, że dość słabo pasuje to do gnicia przed komputerem. Dygresja: to samo mam zawsze jak ktoś zbiera na patronite na kolejne wyprawy po świecie, żeby móc pokazywać widzom swoje przygody. Serio? A może by tak lepiej samemu się ruszyć, a nie wpłacać komuś pieniądze na jego przyjemności? Nawet nie na przyjemności, z tego przecież można utrzymać rodzinę. I to nie tylko z grania zawodowo w uznawane na świecie gry, ale nawet z transmitowania gry w Tibię. Ale do brzegu, to w ogóle nie o tym miał być ten tekst.
Basenowy pornofitness
Na Twitchu coraz częściej, poza dzieciakami i dorosłymi transmitującymi swoje dokonania w grach komputerowych, względnie układaniu puzzli i graniu w bierki, znaleźć można kobiety prężące się przed kamerami w skąpych strojach kąpielowych pod pozorem uprawiania fitnessu lub chatowania z widzami. Nadają one znad przydomowego basenu lub po prostu dmuchanego baseniku ustawionego na środku pokoju, ponieważ w innym razie transmisja w samym bikini jest niezgodna z regulaminem serwisu. Nie są to jeszcze sekskamerki, chociaż naprawdę niewiele im do tego brakuje. Ostatecznie “boobie streamies” wiedzą jak nachylić się do kamerki pod pretekstem odczytania komentarza, aby zapewnić oglądającym jak najciekawszy widok.
Cała idea polega na tym, żeby wpłacić pani datek, w zamian za co wykona ona skłon albo pompkę albo przysiad albo inną figurę z tajemniczego dla mnie świata ćwiczeń fizycznych. Ewentualnie można dać suba, czyli zacząć subskrybować jej kanał. One sub = one push. Stworzono dla nich nawet osobną kategorię: Pools, Hot Tubs, and Beaches, tym samym Twitch potwierdził, że przyzwala na tego typu transmisje. I to mimo, że wcześniej podjęto próby zwalczania tego typu programów odcinając twórcom sponsorów reklamowych. A nie chcesz nawet wiedzieć ile można zarobić na takich występach. A może jednak chcesz? Jedna z basenowych streamerek zdradziła, że z reklam wyciąga nawet 40 tysięcy dolarów miesięcznie. Do tego dochodzą jeszcze wpłaty od widzów i płatne subskrypcje. Ale nie biegnij od razu do szafy po strój i nie wołaj starego, żeby dmuchał basen. Myślę, że mimo wszystko taki sposób na zarabianie wymaga poświęcenia dużej ilości czasu oraz, najprościej rzecz ujmując, braku wstydu. O idealnym 90-60-90 nawet nie wspominam.
Jaki mam z tym problem?
W pierwszym momencie spory. Ale potem przemyślałam wszystko krok po kroku. Występujące nie mają problemu z tym co robią, chętni do oglądania, a nawet wpłacania, są, nikt nikogo do niczego nie zmusza. Działalność jest legalna i opodatkowana, czyli lepiej niż prostytutki. Może jedynie za kilka lat będą miały problem z własną przeszłością zawodową, kiedy będą chciały zająć się czymś innym, rozwijać kanał, zmienić widownię. Zakładam, że nie jest to typ programu, który można kręcić do emerytury. Ostatnio wszyscy widzieliśmy jak wyglądała afera z Natsu, która teraz pretenduje do bycia potężną influencerką, a wyciągnięto jej sekskamerki sprzed x lat. I tutaj pytanie nasuwa się same – naprawdę ktoś to wygrzebał czy jakoś tak samo się wygrzebało, żebym w końcu się dowiedziała, że istnieje ktoś taki jak Natsu?
Czytaj również: Dlaczego zakaz dostępu do pornografii w Internecie jest bez sensu?
Problemem jest tak naprawdę widownia. Oficjalne dane na temat widowni przedstawiają się następująco: ponad 30% oglądających ma od 14 do 17 lat. Druga grupa to osoby, które właśnie przekroczyły próg dorosłości. Regulamin Twitcha zakłada, że należy mieć skończone 13 lat i można wtedy korzystać z niego w obecności opiekuna. Wszyscy jednak wiemy, że aktualnie z komputerów korzystają dzieci w każdym wieku, a nawet te, które wcześniej na internet miały szlaban, teraz musiały nauczyć się z niego korzystać. Podanie daty urodzenia, która będzie przekraczała odpowiedni pułap nie jest żadnym wyczynem. A streamerki nadające na dmuchanym bananie zanurzonym w wannie i popijające alkohol same pojawiają się na stronie głównej, podsuwane przez algorytm na przykład niezalogowanym użytkownikom zaglądającym na serwis po raz pierwszy.
Konkurencja wśród streamerów rośnie z każdym dniem, w końcu większość dzieciaków chce obecnie zostać youtuberem. Zakazywanie pornografii, sekskamerek, występów w dmuchanym basenie nie ma sensu. Ale czy koniecznie chcemy, żeby wszystkie te dzieciaki zostały kolejnymi patostreamerami?
Zdjęcie główne: unsplash.com
A może by tak… robić livestream ze skladania mebli 😀
Ale musisz mieć odpowiednio duży dekolt 😉